24 czerwca – 1050. rocznica bitwy pod Cedynią

24 czerwca – 1050. rocznica bitwy pod Cedynią

W X w. po raz pierwszy doszło do zetknięcia się granic państwa niemieckiego z rozszerzającym swoje ziemie państwem Mieszka I.  Niemcy chcieli podporządkować sobie plemiona Słowian Połabskich, a Mieszko w tym czasie toczył walki z plemionami należącymi do tzw. Związku Wieleckiego i dążył do podporządkowania sobie Pomorza Zachodniego z ujściem rzeki Odry do Bałtyku. Walczył ze zmiennym szczęściem. W pierwszym starciu w 963 walcząc przeciw siłom wielecko-czeskim dowodzonym przez awanturnika niemieckiego Wichman, poniósł porażkę. W między czasie sprzymierzył się z Czechami, ożenił się z Dobrawą i przyjął chrzest. Celem było umocnienie i zabezpieczenie swojego kraju przed wrogami. Nie powstrzymało to jego wrogów i w 967 r. ruszyła kolejna wyprawa. Na czele Wieletów i Wolinian stał znów Wichman. Tym razem książkę dzięki lepszemu przygotowaniu i sojuszowi z Czehami odniósł zwycięstwo. To zwróciło uwagę Niemiec, dlatego książę, aby nie narazić się cesarzowi zgodził się płacić trybut, aż po rzekę Wartę. Nie zapewniło to jednak Polsce bezpieczeństwa. 
24 czerwca 972 r. przeciw Mieszkowi ruszyła kolejna wyprawa. Poprowadził ją margrabia Hodon, który działał samowolnie.  Większość sił stanowiły wojska niemieckie, wsparte przez Wolinian. Polski książę przygotował obronę. Rozważał różne opcje m.in. wojnę podjazdową, ale ostatecznie zdecydował się stoczyć jedną walną bitwę.    
Początkowo pozorował, chęć obrony przepraw na Odrze, ale w końcu ustąpił. Chciał uśpić czujność Niemców, którzy skierowali się  ku grodowi, który nazywał się Cedynia. Zdobycie go pozwoliłoby na opanowanie szlaku z Niemiec na Pomorze Środkowe. Niemcy mieli przewagę liczebną, techniczną i – jak sądzili po wygraniu walki o przeprawy – także psychiczną. Uważali, że Polacy boją się starcia z nimi i to był pierwszy sukces księcia Mieszka. Nie znali liczebności wojsk polskich i nie wiedzieli nic o terenie, na którym przyszło im walczyć. A ten nadawał się do zastawienia pułapki. Droga do grodu biegła przez dolinę w pewnej odległości od rzeki. Z jednej strony były bagna, z drugiej wzniesienia. Gród stał na wzgórzu na końcu drogi.  
Mieszko podzielił swoje wojska na trzy części. Konnica pod osobistym dowództwem samego księcia miała blokować drogę do grodu. Na stokach wzniesienia wśród zarośli ustawiono tarczowników, łuczników i część jazdy pod dowództwem brata Mieszka – Czcibora.  
Tymczasem Hodon na przedzie swojej armii ustawił jazdę rycerstwa podzieloną na dwie części. Jeden to jego własny oddział, a drugi to oddział posiłkowy pod wodzą grafa Zygfryda. Kiedy Hodon dowiedział się, że drogę do grodu blokuje  jazda polska z księciem na czele, rozkazał atakować. Polacy cofnęli się. To jeszcze bardziej zachęciło Niemców do ataku. Poczuli już smak zwycięstwa.  
W pewnym momencie Niemcy znaleźli się w miejscu, gdzie była ukryta polska piechota. Wówczas posypał się na nich grad strzał, a z góry uderzyli tarczownicy. Jednocześnie polska jazda pod wodzą Mieszka zawróciła i uderzyła od czoła. Gdy trwała zażarta walka, a wojska najeźdźców zostały osaczone, spadł na nich kolejny cios. Od tyłu zaatakowała ich jazda Czcibora.  Niemcy znaleźli się w pułapce, bez możliwości wycofania się lub nawet ucieczki. Pozostało im tylko prosić o łaskę zwycięzców. Hodon, widząc klęskę, rzucił się do ucieczki.  
   Wiadomość o klęsce dotarła do do cesarza. Mieszko zdawał sobie sprawę, że wobec potęgi Niemiec jest bez silny. Dlatego zgodził się na stawienie przed cesarzem, który wydał werdykt krzywdzący polskiego księcia. Mieszko, chociaż to nie on zaatakował pierwszy, został uznany za głównego winowajcę. Musiał odesłać na dwór cesarski w roli zakładnika swojego jedynego i pierworodnego syna Bolesława. Hodon natomiast nie poniósł żadnej kary. Na szczęście Otton I niedługo potem zmarł, mały Bolesław wrócił do Gniezna. Mieszko tymczasem podporządkował sobie Pomorze, a tamtejsze plemiona zrozumiały, że to nie Mieszko i Polska, ale Niemcy są głównym zagrożeniem dla ich wolności i istnienia.     

Dziękuję Panu Kierownikowi Robert Karpiński za przygotowanie informacji.

Sylwester Kasprzyk
Dyrektor PBW w Kielcach

Mieszko I na wzgórzach Cedyni – obraz Michała Byliny ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie  (Rochala P., Cedynia 972, Warszawa, Edipresse, 2014, s. 67)