100-lecie Bitwy Warszawskiej – wirtualna wystawa

Wirtualną prezentację wystawy opracowali:
Edyta Smolińska
Robert Kardas

Wystawę stacjonarną przygotowali:
Robert Wiśniewski
Edyta Smolińska
Robert Kardas

Projekt i wykonanie plakatu tytułowego:
Edyta Smolińska
Robert Kardas

W kilka miesięcy po odzyskaniu niepodległości przez Polskę rozpoczął się proces budowy nowej struktury administracyjnej państwa. Na terenach byłego Królestwa Polskiego, 2 VIII 1919 r., Sejm wprowadził podział na 5 województw: białostockie, lubelskie, łódzkie, warszawskie
i kieleckie. Cała północno-zachodnia część Małopolski znalazła się w województwie kieleckim. Obejmowało ono wszystkie powiaty
z guberni kieleckiej i radomskiej oraz będziński
i częstochowski.
W 1939 r. wydzielono z województwa 2 powiaty: opoczyński i konecki. W wyniku tego podziału do województwa kieleckiego, aż do wybuchu II wojny światowej wchodziło 17 powiatów, 37 miast, 275 gmin wiejskich i 3668 gromad. Zajmowało ono powierzchnię 22204 km2 z 2671 tyś. Mieszkańców. Miastami powiatowymi były: Będzin, Częstochowa, Iłża, Jędrzejów, Kielce, Końskie, Kozienice, Miechów, Olkusz, Opatów, Opoczno, Pińczów, Radom, Sandomierz, Stopnica, Włoszczowa, Zawiercie.

Część Polski, tj. tereny położone między ziemiami wcielonymi do Rzeszy
i zawładniętymi przez ZSRR dekretem Hitlera
z dnia 26 X 1939 r., objęli
w administrację okupacyjną nadając jej nazwę „Generalnego Gubernatorstwa dla okupowanych ziem polskich”. W jego obrębie znalazły się województwa: kieleckie, krakowskie, lubelskie, część łódzkiego oraz część warszawskiego

Jedną z form oporu stosowanego przez mieszkańców Kielc, już od 1939 r., wobec okupanta był sabotaż, za który, w przypadku złapania na nim, groziło więzienie, wysłanie do obozu koncentracyjnego, a nawet kara śmierci. Początkowo były to wypadki sporadyczne dokonywane przez członków organizacji podziemnych, bądź osoby nie zorganizowane działające na szkodę okupanta z pobudek patriotycznych. Sabotowanie polegało na zwolnionym tempie pracy, małej wydajności, nadmiernym zużyciem surowców i narzędzi. Niemcy słabą wydajność polskich robotników przypisywali niskiemu poziomowi kwalifikacji. Powszechnym zjawiskiem było uszkadzanie urządzeń i nadmierne zużywanie surowców
i narzędzi.

Działalność sabotażowa prowadzona była we wszystkich kieleckich zakładach.
Grupą pracowników wyróżniających się
w prowadzonym przez siebie sabotażu byli kolejarze. To oni podkładali do wagonów zawierających łatwo palne materiały np. słomę
w belach, tlące szmaty,
a później ładunki termitowe

Władzę administracyjną w dystrykcie początkowo sprawował dr Karl Lasch,
a od sierpnia 1941 r. aż do końca okupacji mjr Ernst Kundt. W celu utrzymania społeczeństwa polskiego w bezwzględnym posłuszeństwie, na terenie dystryktu rozmieszczono liczne formacje policyjne. Pełnia władzy nad podbitą ludnością spoczywała w rękach Dowódcy SS i Policji (SS und Polizeführer im Distrikt), którą to funkcję kolejno pełnili: Fritz Katzmann, Karl Oberg, Herbert Böttcher. Dowódcy SS
i Policji podlegali: dowódcy SS i policji, policji bezpieczeństwa (Sicher heistpolizei-Sipo), policji porządkowej (Ordnungspolizei-Orpo), służby bezpieczeństwa (Sicherheistdienst-SD), funkcjonariusze Tajnej Policji Państwowej (Geheime Staatspolizei-Gestapo), policji kryminalnej (Kryminalpolizei-Kripo). Oprócz tego do wymuszania posłuszeństwa używane były: Straż Kolejowa (Bahnschutz), Straż Przemysłowa (Werkschutz), Straż Leśna (Forstchutz) oraz polska policja granatowa.

Inną formą walki mieszkańców Kielc
i ludności Kielecczyzny o odzyskanie niepodległości była walka zbrojna
w oddziałach partyzanckich. Pierwszy działalność partyzancką na Kielecczyźnie rozpoczął mjr Henryk Dobrzański „Hubal” pod koniec września 1939 r. Po jego śmierci pod Anielinem 30 IV 1940 r.
i rozwiązaniu się Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego, aż do wiosny 1942 r. nie powstał żaden nowy oddział partyzancki. Sytuacja ta zmieniła się w późniejszym okresie i na Kielecczyźnie, aż do końca wojny, walczyło z Niemcami kilkadziesiąt mniejszych bądź większych oddziałów AK, BCH, i AL.

Do najbardziej znanych oddziałów partyzanckich działających na Kielecczyźnie w latach 1939-1945 r. należały:
-„Jędrusie”- dowodzeni przez Władysława Jasińskiego „Jędrusia”, a po jego śmierci, aż do końca wojny przez Józefa Więcka „Sowę”,
- „Wybranieccy” Mariana Sołtysiaka „ Barabasza”,
- Zgrupowanie AK por. Jana Piwnika „Ponurego”,
- Oddział AK por./kpt. Antoniego Hedy„Szarego”.
We wszystkich oddziałach partyzanckich działających na naszym terenie walczyli ludzie pochodzący z Kielc
i miejscowości województwa kieleckiego.

Cała ludność Kielecczyzny walczyła
o odzyskanie niepodległości w latach 1939-1945, czego świadectwami są miasta, miasteczka, wsie odznaczone po zakończeniu wojny Krzyżami Grunwaldu i Virtuti Militari.

Dysponująca dużą ilością oficerów
i podoficerów zawodowych oraz oficerów i podchorążych rezerwy AK przodowała
w organizacji szkoleń wojskowych.
W konspiracyjnych, zastępczych szkołach podchorążych rezerwy wyszkolono setki absolwentów - przyszłych dowódców drużyn, plutonów. Przykładem może być kapral podchorąży AK Andrzej Ropelewski ps. „Karaś - autor książek dotyczących walk partyzanckich na Kielecczyźnie
w latach 1939-1945.
W zorganizowanych szkołach podchorążych piechoty kształciła się młodzież nie tylko pochodząca z AK, ale również żołnierze BCH mający cenzus (wykształcenie średnie - maturę). Przykładem może być kapral podchorąży Mieczysław Młodzik, ps. „ Szczytniak”- dowódca oddziału partyzanckiego BCH, późniejszy autor wspomnień „Polem, lasem” wydanych w 1984 r.

Część wyszkolonych w czasie okupacji partyzantów po wojnie zasiliła szeregi LWP i Milicji Obywatelskiej (głównie pochodzący z AL i BCH), część walczyła dalej w oddziałach leśnych, aż do końca lat 50. XX wieku i uzyskała w pierwszych latach XXI w. miano „Żołnierzy Wyklętych”.

W pierwszych latach okupacji mundur partyzancki jako taki nie istniał. Partyzanci chodzili ubrani
w swoje ubrania cywilne. Często jedynym, wyróżniającym ich elementem (oprócz broni) była biało-czerwona opaska z nazwą organizacji do której należeli, bądź czapka wojskowa, furażerka
z metalowym orłem. Niewielu partyzantów chodziło w polskich mundurach wojskowych.
Mundury posiadali tylko ci, którzy powrócili w nich do domu z kampanii wrześniowej lub otrzymali je od znajomych, rodziny, czy kupili gdzieś okazyjnie.

W późniejszym okresie, wśród partyzantów, można było już spotkać różne mundury. Wśród nich były: polskie wojskowe, policji granatowej, służby leśnej, Wehrmachtu, policji niemieckiej, straży pożarnej, poczty, (w lipcu 1944 r. oddział „Szarego” zdobył w akcji 2 samochody przewożące około 700 granatowych mundurów i tyle samo par butów), kombinezony robocze armii niemieckiej itp.

„(…) Buty mieliśmy prawie wszyscy
z cholewkami, zdobyte na Niemcach
w Pakosławiu. Każdy żołnierz miał swój koc, noszony przez ramię i spięty przepisowym trokiem. Należało ujednolicić nakrycie głów. Postanowiliśmy nosić czarne berety i nosiliśmy je do końca partyzantki, chociaż okresami używaliśmy także innych. Chlebaki były zrobione
z przedwojennych masek gazowych
i mieściły miskę czy menażkę oraz porcję żywności na jedną dobę. Wszyscy mieliśmy płaszcze jesienne, jak i sporo przeciwdeszczowych, między innymi praktyczne płaszcze namiotowe zdobyte
w Pakosławiu. Tak wyposażeni nie czuliśmy potrzeby kwaterowania po chatach, nie narażaliśmy więc nikogo (…)”

A. Heda, Wspomnienia „Szarego”, Warszawa, Oficyna Wydawnicza Interim, 1992, s.111.

Już od pierwszych dni wojny obronnej i po jej zakończeniu wielu Polaków gromadziło broń, amunicję i sprzęt wojskowy. Na polach stoczonych bitew oraz w pasach przesuwania się wycofujących armii i innych większych oddziałów znajdowali sprzęt wojskowy, broń i amunicję, leżące w polu, rowach przydrożnych, porzuconą bądź zakopaną w lesie. Wszystko to, po zabezpieczeniu, zakonserwowaniu, ukrywano w bezpiecznych miejscach.
Wycofujące się oddziały wojska polskiego, bądź otoczone przez Niemców, nie mające możliwości kontynuowania dalszej walki zatapiały broń i amunicję w rzekach, stawach, bagnach, leśnych oczkach wodnych lub zakopywały w ziemi.

Poszukiwania broni z września 1939 r. trwały prawie przez całą okupację. Przeszukiwano po wielekroć okolice stoczonych walk i miejsca rozbrojenia oddziałów WP. Konspiratorzy zaopatrzeni
w długie, ostro zakończone pręty metalowe chodzili po polach, łąkach, lasach kłując ziemię, nocami zaś penetrowali stawy, jeziora, rzeki, leśne oczka wodne.

Zabierano nawet zniszczoną broń, by później doprowadzić ją do użytku. Właśnie ta odzyskana broń stanowiła pierwsze uzbrojenie oddziałów partyzanckich działających na Kielecczyźnie.
Broń zebrana z pól i lasów, wydobyta z dna jezior, stawów i rzek przejęta przez żołnierzy konspiracji posłużyła do podjęcia pierwszych akcji zbrojnych przeciwko okupantowi.

W późniejszych latach okupacji broń zdobywano na nieprzyjacielu w akcjach dokonywanych z zasadzki, zdobywania posterunków policji granatowej, niemieckiej, żandarmów. Akcje przeciwko nim przeprowadzały oddziały partyzanckie już zaprawione w walkach
i dobrze wyposażone w broń maszynową
i granaty.
Kolejnym źródłem zaopatrywania w broń partyzantów były akcje kolejowe.
W akcjach tych czynnie uczestniczyli polscy kolejarze, którzy z racji swego zawodu często wiedzieli co dany transport zawiera. Dzięki tym informacjom opróżniano wagony z ich zawartości: rozmaitych towarów, mundurów, broni i amunicji.
Broń zdobywano również w akcjach zatrzymywania samochodów niemieckich. Często w takich akcjach partyzanci występowali w zdobytych wcześniej niemieckich mundurach.

Broń i amunicja była również kupowana i to zarówno
u Polaków, którzy ukryli ją po kampanii wrześniowej, wykradli z fabryk ją produkujących, jak również bezpośrednio od żołnierzy niemieckich, policjantów, strażników kolejowych. Proceder ten nasilił się po ataku Niemiec na Rosję.

Najwięcej broni sprzedawali żołnierze wracający z frontu wschodniego do domu, udający się na urlop, bądź do macierzystych jednostek w celu przeszkolenia z posługiwania się nową bronią.

Cena wahała się w zależności od jej rodzaju, ilości i osób sprzedających.
Na Kielecczyźnie płacono za nią:
- granat ręczny - 500-1000 zł.
- karabin - 3000 zł.
- pistolet Parabellum; Walther - 1000-2000 zł.
- pistolet maszynowy MP 38, MP 40 - 5000-7000 zł
- pistolet maszynowy Bergmann - 5000-7000zł.
- ręczny karabin maszynowy w zależności od typu -
10000-20000 zł.
Za broń płacono też złotem, dolarami, produktami spożywczymi: spirytusem, kiełbasą. Pieniądze na zakup broni zdobywano w napadach na banki, poczty, kasy niemieckich zakładów pracy, jak również podczas zatrzymań samochodów je przewożących.

Kielecczyzna była jednym z nielicznych regionów kraju, gdzie produkowano
w konspiracji broń. Tu powstały słynne suchedniowskie steny, pistolety maszynowe KIS, Bechowiec I, Bechowiec II.
W Kielcach produkowano granaty ręczne „sidolówki” (ok.148 tys. sztuk), granaty obronne gładkie tzw. ołowianki, wykonane
z przetopionych czcionek drukarskich (Huta Ludwików), granaty obronne wzór 1933 (Zakłady Mechaniczne i Odlewnia Żelaza
w Białogonie, Huta Ludwików). Tu też scalano z wykradanych elementów amunicję karabinową, a głównie pistoletową kalibru
9 mm Parabellum (około 30 tys. sztuk).
Dorabiano też lufy i magazynki do zdekompletowanych pistoletów VIS produkowanych przez Radomską Fabrykę Broni (wyniesionych z fabryki, lub pozyskanych w czasie akcji kolejowych, gdyż Niemcy aby, zapobiec zaopatrywaniu się w nie na miejscu przez członków polskiego ruchu oporu wysyłali je w celu skompletowania do Austrii, do firmy Steyer). Dokonywali tego m.in pracownicy firmy „Hasag” (dawna Kielecka Fabryka” Granat”).

previous arrow
next arrow
PlayPause
Slider

Pośród dziejów Polski można znaleźć wiele wydarzeń, które wywarły doniosły wpływ na naszą historię, ale także wpłynęły na losy Europy czy też świata. Jednym z takich epokowych wydarzeń była  toczona między Polską, a bolszewicką Rosją, w sierpniu 1920 roku, Bitwa Warszawska. W jej wyniku armia polska powstrzymała pod Warszawą nacierające siły sowieckie, dla których pokonanie Polski było tylko wstępem do podbicia całej Zachodniej Europy i przeszczepienia do europejskiego dziedzictwa komunistycznych idei. Wydarzenia te stały się inspiracją wystaw: Sercem Polsce, Murem dla Europy – 100-lecie Bitwy Warszawskiej oraz Niezwykłe czasy zwykłych bohaterów. Mieszkańcy Kielecczyzny w Bitwie Warszawskiej.
Przygotowując wystawę „Sercem Polsce, murem dla Europy – 100-lecie Bitwy Warszawskiej”  staraliśmy się przypomnieć: z jednej  strony przebieg walk, najważniejsze postacie mające niebagatelny wpływ na rozwój wydarzeń, wyposażenie i uzbrojenie obu armii oraz rolę powołanej wówczas Armii Ochotniczej, a z drugiej chcieliśmy ukazać losy jeńców i ofiarność społeczeństwa polskiego oraz szczególną rolę kobiet. Na uwagę zasługują również plakaty wzywające do obrony ojczyzny przed bolszewickim najazdem, a przygotowane przez znanych polskich artystów grafików. Przeciwieństwem takiej postawy była wszechobecna sowiecka propaganda, starająca się osłabić ducha walki nie tylko wśród żołnierzy, ale w całym społeczeństwie polskim.
W drugiej części wystawy zatytułowanej „Niezwykłe czasy zwykłych bohaterów. Mieszkańcy Kielecczyzny w Bitwie Warszawskiej”, a przygotowanej w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa odnieśliśmy się do reakcji mieszkańców naszego regionu na wydarzenia poprzedzające samą Bitwę,  a także aktywny w niej ich udział.
Echa wojny docierały do mieszkańców Kielecczyzny głównie za pośrednictwem prasy. To właśnie na łamach czasopism, a głównie „Gazety Kieleckiej”, informowano o sytuacji militarnej, postępach wojska, potyczkach wojennych, okolicznościach śmierci poszczególnych osób, a także ofiarności społeczeństwa, które nie szczędziło pieniędzy i darów na rzecz wojny z bolszewikami. Wśród tych informacji szczególne miejsce zajmowały wiadomości dotyczące walczącej w obronie Polski i stolicy, młodzieży harcerskiej. 

            1 lipca 1920 roku, powołana przez Józefa Piłsudskiego, Rada Obrony Państwa zarządziła na całym wolnym terenie Polski formowanie armii ochotniczej. Władze naczelne ZHP ogłosiły Pogotowie Wojenne Harcerstwa. Rozkazami z dnia 7 i 13 lipca wezwano harcerzy do mobilizacji wszystkich sił i koncentracji przeszkolonych, starszych harcerzy w dniu 17 lipca pod Warszawą. Na zapleczu frontu zlecono organizowanie służby pomocniczej, która miała zastąpić żołnierzy powołanych do walki frontowej. Wprost z letnich obozów, domów rodzinnych harcerze i instruktorzy zgłaszali się w punktach werbunkowych.
W Kielcach do służby ochotniczej na froncie zgłosiło się ponad 130 harcerzy z samego miasta i okolicznych miejscowości. Całą akcją werbunkową kierował harcerz I stopnia Remigiusz Laskowski, drużynowy I KDH. Współpracowali z nim: Michał Pfadt – harcerz z Wiślicy, Tadeusz Ludwikowski, Rusław Szydłowski z Ostrowca, Władysław Korzeniowski i Józef Bielejec ze Starachowic, Stanisław Roliński z I KDH.

             Czesław Bohdan Zaleski, współorganizator kieleckiej kompanii ochotniczej i jej wojenny dowódca tak wspomina ten czas:

Najliczniejszą grupą, która stawiła się na wezwanie Naczelnictwa była oczywiście młodzież harcerska. Do kompanii zgłosiło się około 130 chłopców. Część z nich ubrana była w mundury wojskowe, a pozostali w harcerskie. Wszyscy uzbrojeni byli w różnego rodzaju broń, począwszy od starych, jednostrzałowych Werndli, a skończywszy na sztucerach myśliwskich.

            Zbiórkę i wymarsz kompanii wyznaczono na 10 lipca 1920 roku w parku miejskim. O północy kompania pod dowództwem druha Zaleskiego z orkiestrą na czele, wymaszerowała na dworzec kolejowy i odjechała do Warszawy. Została przydzielona do 205 pułku piechoty, który wchodził w skład armii dowodzonej przez gen. Hallera.
Oprócz oddziałów frontowych, w Kielcach zorganizowana została również druga kompania wartownicza. Utworzono ją z 15-16 letnich harcerzy, a 13-14 letni „młodzicy” mieli pełnić „służbę gończą” . Jej organizatorem i komendantem był harcerz I stopnia Edward Meissner.
W obronę Ojczyzny aktywnie włączyły się również harcerki wezwane rozkazem swojej Naczelniczki. Pełniły służbę pomocniczą w Pogotowiu Wojennym, zajmowały różne stanowiska w Komitetach Obywatelskich i w Polskim Czerwonym Krzyżu. Organizowały pomoc materialną dla żołnierzy, prowadziły punkty wydawania żywności oraz punkty sanitarno-opatrunkowe, korespondencyjne, pomagały w szpitalach.

            Po rozbiciu wroga i zmuszeniu go do wycofania się daleko od stolicy, ochotnicze pułki i kompanie były stopniowo rozwiązywane. Młodzież wracała do zajęć szkolnych i codziennej, zwykłej pracy harcerskiej. Pamięć o ich wielkiej odwadze i determinacji w walce o wolność i niepodległość trwa….

            Obie wystawy łączy jeden cel – pamięć o niezwykłych wydarzeniach i wspaniałych ludziach, którzy nie wahali się oddać życia dla Ojczyzny.

Gracjan Bazyl
Małgorzata Pronobis